Jest lepiej, coraz lepiej. Ale nie zawsze. Jest bardzo zmiennie, raz dobrze, raz źle. Ale raczej już nie tak źle, jak we wrześniu.
Zachciało mi się szkoły z bardzo wysokim poziomem, to teraz siedzę, kuję i nic więcej nie robię. Potrzebuję odpoczynku, bo nie wyrobię. Moja ambicja mnie pożera, to źle. Nie mogę mieć w takim liceum samych piątek, ale co poradzę, że zaraz się źle czuję, jak nie mam? To, że nie mieszkam w domu, tylko pogarsza sytuację, ale nie mam innego wyboru, tylko jakoś dać sobie radę. Podobno po tym liceum przyjmują na każde studia, więc jeśli chcę się dostać na farmację, muszę się trochę pomęczyć.
A ty dlaczego mi się śnisz już drugą noc? Żebym znowu zaczęła o tobie myśleć? Myślisz, że mało mam zmartwień? W każdym razie, to już nieważne. Już za późno na wszystko, zbyt wiele razy zjebałeś. I choćbym nie wiem jak bardzo tęskniła, kochała, pragnęła twojego dotyku - na to już po prostu za późno. Zbyt wiele się wydarzyło. Parę słów, czynów, błędów za dużo. Nie potrafiłabym już tak beztrosko z tobą przebywać, przytulać się, całować, jak kiedyś. Nie po tym, co zrobiłeś. Ostatnią moją prośbą do ciebie jest, abyś więcej nie wracał do mojego życia, bo szkoda mi czasu. Jesteś błędem, na którym nauczyłam się bardzo wiele.